poniedziałek, 12 października 2015

KIM JESTEM- CAŁA PRAWDA O MNIE

Na szczęście udało mi się umówić w szybkim terminie na operację, przedłużanie czasu oczekiwania na wycięcie guza mogło skutkować jego powiększeniem się i objęciem większych obszarów. Strata głosu to najmniejsze powikłanie jakie mi groziło. Lekarz wyznaczył mi termin przyjęcia na piątek, a operację na poniedziałek. Jednak w ten weekend miałam ważne egzaminy. Namówiłam lekarza, żeby wypuścił mnie na przepustkę, abym mogła zaliczyć przedmioty. I tak się stało , w piątek zostałam przyjęta na oddział, pobrano mi krew na wszystkie ważne badania, wypełniłam wszystkie ankiety i poszłam do domu. Zdałam egzaminy i wróciłam na oddział w niedzielę.
W poniedziałek planowo odbyła się operacja. Wszystko dobrze się skończyło! Na szczęście guz nienowotworowy! To najważniejsze. Mogę wracać do kontynuacji swoich planów na życie.
Dostałam dotacje! Moje szczęście było nie do opisania. Mogę otworzyć własną firmę! Być niezależna. Być wolna i szczęśliwa.
Zakończenie studiów i otworzenie firmy przypadło, prawie na ten sam miesiąc.11.2011r. Znowu szczęście?
Zakupiłam ważne sprzęty, analizator składu ciała, komputer, programy, zleciłam wykonanie strony internetowej, samochód. Najwyższy czas zacząć działać.
Poszukiwanie pacjentów. Reklamy. Ulotki.
Przyszedł jeden pacjent, drugi i potem trzeci.
I tak się zaczęło. Nadal pracowałam w szpitalu. Musiałam wszystko razem pogodzić.
Kiedy podjąć decyzję o zwolnieniu? Bardzo trudno. Przecież nie wiem, co będzie w przyszłym miesiącu. Czy zapiszą się nowi pacjenci, czy wystarczy mi na rachunki i na życie?
Dostałam propozycję poprowadzenia szkolenia przez 2 miesiące. Jednak nie dało się go pogodzić z pracą na etacie. Poprosiłam o urlop bezpłatny, lecz nie dostałam zgody.
 To był znak, albo zaczynam na dobre, albo się poddaję.
Oczywiście wybrałam nowe życie.
To była najtrudniejsza i zarazem najcudowniejsza decyzja w moim życiu.
Od tego momentu wszystko zaczęło się układać.
Mam własną firmę, JESTEM DIETETYKIEM, spełniam się zawodowo, pracuję z pasją i sercem.
 W tym miejscu chciałabym jeszcze opowiedzieć jedną historię mojego życia.
 Moja waga z chorobą tarczycową.
Do urodzenia pierwszego dziecka moja waga wskazywała na niedowagę (oczywiście uważałam się za grubą i wiecznie się odchudzałam), po pierwszym dziecku przytyłam 26kg, schudłam 15kg i po drugim znowu przytyłam kolejne 16kg. Niestety nie było łatwo, nic nie działało. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że cierpię na niedoczynność tarczycy. Dopiero po operacji -schudłam 16kg. Zbiegło się to z czasem otworzenia mojej działalności. Więc wszystko super. Pewna siebie mogłam zaczynać. Tylko, że moja tarczyca niestety dawała o sobie znać. Ciężka praca, wieczne uważanie na jedzenie. Stres psychiczny, przecież jestem dietetykiem, muszę być szczupła! Uważałam, że wszyscy tylko w ten sposób mnie oceniają. Wiele czasu zajęło mi uwolnienie się od tych myśli. Obecnie uważam, że mam dobrą wagę, pogodziłam się z tym, że nie będę super szczupła. Dbam o siebie i o swój wygląd.
Czerpię szczęście i radość, od pacjentów, którym pomagam, którym daję nowe życie, pewność siebie, radość i wsparcie. Doskonale ich rozumiem i wiem o czym mówię. Nauczyłam się również nie oceniać ludzi po wyglądzie. Nie mamy pojęcia jak wiele łez, pracy, cierpień, chorób kryje się za tym...
Praca sprawia mi przyjemność. Moi pacjenci to widzą i czują, dlatego wspólnie odnosimy sukcesy.
Teraz postanowiłam się tym wszystkim, sobą i swoją wiedzą podzielić z większą grupą ludzi. Dlatego otwieram bloga.
Opisałam to wszystko, żeby wam pokazać, że można. Trzeba tylko chcieć i nie czekać na gwizdkę z nieba. Nic samo się nie dzieje. Trzeba walczyć o siebie, o lepsze życie- bo mamy tylko jedno.

O czym będę pisała?
Jak żyć na diecie- jak jeść żeby żyć w szczęściu i harmonii z własnym ciałem, jak o nie dbać. Co jest ważne. Wskazówki, wiedza, przepisy, diety...
Co jeszcze? Na razie tego nie wiem, życie pokaże....
Magda
Dietetyk



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz