Na szczęście udało mi się umówić w szybkim terminie na operację, przedłużanie
czasu oczekiwania na wycięcie guza mogło skutkować jego powiększeniem
się i objęciem większych obszarów. Strata głosu to
najmniejsze powikłanie jakie mi groziło. Lekarz wyznaczył mi termin
przyjęcia na piątek, a operację na poniedziałek. Jednak w ten weekend
miałam ważne egzaminy. Namówiłam lekarza, żeby wypuścił mnie na
przepustkę, abym mogła zaliczyć przedmioty. I tak się stało , w piątek
zostałam przyjęta na oddział, pobrano mi krew na wszystkie ważne
badania, wypełniłam wszystkie ankiety i poszłam do domu. Zdałam egzaminy
i wróciłam na oddział w niedzielę.
W poniedziałek planowo odbyła
się operacja. Wszystko dobrze się skończyło! Na szczęście guz
nienowotworowy! To najważniejsze. Mogę wracać do kontynuacji swoich
planów na życie.
Dostałam dotacje! Moje szczęście było nie do opisania. Mogę otworzyć własną firmę! Być niezależna. Być wolna i szczęśliwa.
Zakończenie studiów i otworzenie firmy przypadło, prawie na ten sam miesiąc.11.2011r. Znowu szczęście?
Zakupiłam
ważne sprzęty, analizator składu ciała, komputer, programy, zleciłam
wykonanie strony internetowej, samochód. Najwyższy czas zacząć działać.
Poszukiwanie pacjentów. Reklamy. Ulotki.
Przyszedł jeden pacjent, drugi i potem trzeci.
I tak się zaczęło. Nadal pracowałam w szpitalu. Musiałam wszystko razem pogodzić.
Kiedy
podjąć decyzję o zwolnieniu? Bardzo trudno. Przecież nie wiem, co
będzie w przyszłym miesiącu. Czy zapiszą się nowi pacjenci, czy
wystarczy mi na rachunki i na życie?
Dostałam propozycję
poprowadzenia szkolenia przez 2 miesiące. Jednak nie dało się go
pogodzić z pracą na etacie. Poprosiłam o urlop bezpłatny, lecz nie dostałam
zgody.
To był znak, albo zaczynam na dobre, albo się poddaję.
Oczywiście wybrałam nowe życie.
To była najtrudniejsza i zarazem najcudowniejsza decyzja w moim życiu.
Od tego momentu wszystko zaczęło się układać.
Mam własną firmę, JESTEM DIETETYKIEM, spełniam się zawodowo, pracuję z pasją i sercem.
W tym miejscu chciałabym jeszcze opowiedzieć jedną historię mojego życia.
Moja
waga z chorobą tarczycową.
Do urodzenia pierwszego dziecka moja waga
wskazywała na niedowagę (oczywiście uważałam się za grubą i wiecznie się
odchudzałam), po pierwszym dziecku przytyłam 26kg, schudłam 15kg i po
drugim znowu przytyłam kolejne 16kg. Niestety nie było łatwo, nic nie
działało. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że cierpię na niedoczynność
tarczycy. Dopiero po operacji -schudłam 16kg. Zbiegło się to z czasem
otworzenia mojej działalności. Więc wszystko super. Pewna siebie mogłam
zaczynać. Tylko, że moja tarczyca niestety dawała o sobie znać. Ciężka
praca, wieczne uważanie na jedzenie. Stres psychiczny, przecież
jestem dietetykiem, muszę być szczupła! Uważałam, że wszyscy tylko w
ten sposób mnie oceniają. Wiele czasu zajęło mi uwolnienie się od tych
myśli. Obecnie uważam, że mam dobrą wagę, pogodziłam się z tym, że
nie będę super szczupła. Dbam o siebie i o swój wygląd.
Czerpię
szczęście i radość, od pacjentów, którym pomagam, którym daję
nowe życie, pewność siebie, radość i wsparcie. Doskonale ich rozumiem i
wiem o czym mówię. Nauczyłam się również nie oceniać ludzi po wyglądzie. Nie mamy pojęcia jak wiele łez, pracy, cierpień, chorób kryje się za tym...
Praca sprawia mi przyjemność. Moi pacjenci to widzą i czują, dlatego wspólnie odnosimy sukcesy.
Teraz postanowiłam się tym wszystkim, sobą i swoją wiedzą podzielić z większą grupą ludzi. Dlatego otwieram bloga.
Opisałam
to wszystko, żeby wam pokazać, że można. Trzeba tylko chcieć i nie
czekać na gwizdkę z nieba. Nic samo się nie dzieje. Trzeba walczyć o
siebie, o lepsze życie- bo mamy tylko jedno.
O czym będę pisała?
Jak
żyć na diecie- jak jeść żeby żyć w szczęściu i harmonii z własnym
ciałem, jak o nie dbać. Co jest ważne. Wskazówki, wiedza, przepisy,
diety...
Co jeszcze? Na razie tego nie wiem, życie pokaże....
Magda
Dietetyk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz